Nasza s. Maria Józefa od Najdroższej Krwi Chrystusa Pana w tym roku przeżywa swój diamentowy jubileusz. Poniżej dzielimy się jej odpowiedziami na pytania zadane przez p. Annę Bandurę, redaktorkę „Niedzieli”
1. Jak odkryła Siostra powołanie?
Nie miałam trudności, by pójść za wezwaniem Boga. Nie było: „muszę sprawdzić czy mam powołanie”, co teraz jest bardzo częste, ale mnie coś gnało – służba Boża, miłość do Jezusa. Wiedziałam, że muszę gdzieś wstąpić. Wiedziałam, że miałam iść do zakonu, ale nie wiedziałam gdzie. P. Franciszka (służąca w Krakowie) dużo mi opowiadała o Karmelu, ale nigdy się nie zapytała czy ja gdzieś chcę wstąpić. Jak już byłam za klauzurą, to zapytałam p. Franię dlaczego nic mi nie podpowiedziała, a ona na to, że „Ja cię tylko prowadziłam do klasztorów, ale ty sama musiałaś wybrać”. To była tajemnica. Nie wiedziałam gdzie. Była tylko wielka tęsknota. Musiałam się dużo modlić. I na modlitwie usłyszałam: „No nie martw się. Wstąpisz. To będzie daleko”. Już w dzieciństwie tak mi chodziło: „O Panie Jezu, żebym tak żyła, żebym poszła do Nieba”. Czułam że Niebo to coś wielkiego i pięknego.
2. Dlaczego jest Siostra zainteresowana wydarzeniami w Polsce i na świecie? Dlaczego je omadla?
Dla Chwały Bożej. Łaska Jubileuszu – pomyślałam sobie -ogarnę modlitwą cały świat. Chciałam mieć cichy jubileusz – bez gości. Myślałam: po co mi takiej starej, takie huczne uroczystości, ale na spowiedzi Ojciec mi powiedział: „Siostro, Jubileusz jest nie tylko dla ciebie. On jest dla Kościoła i Zakonu, i Rodziny. Dobre rzeczy się przyrządzi, poda do stołu – i wszyscy będą mieć radość”:) To mnie przekonało. Pan Bóg swoją łaską nawiedza – pragnę, aby jak najwięcej dusz oddało Ci chwałę, było zbawionych. Jak mówiła śp. Matka Agnieszka: „My nie pojedziemy do Rosji, ale módlmy się za nią. Bo tam też są ludzie”. Pamiętam z dzieciństwa, jak Rosjanie – oficerowie w czasie wojny w zimie zatrzymali się w naszej wsi. Jak mieli przyjść kolędnicy dużo ludzi zeszło się do domu i byli tez Rosjanie. I jak diabeł skoczył na Heroda, to Rosjanie się wystraszyli i wyskoczyli na zewnątrz. A mój Tatuś umiał tak zagadać i się ich pyta: „Czemu Pana Boga się nie boicie, a diabła się boicie?” „ A bo my Pana Boga nie znamy… Wiemy, że jest, ale Go nie znamy”. I modlę się, aby poznali Pana Boga, bo wtedy nie będzie tyle grzechu. Bo grzech rodzi się, gdy nie znamy i nie słuchamy Boga.
3. Co Siostrze obecnie sprawia radość?
Wszystko mi sprawia radość: że żyję, że chwalę Pana Boga. Dużo by można mówić o radości. Najwięcej, że się idzie do Nieba. Człowiek jest grzeszny, ale ufam w Miłosierdzie Boga. I to sprawia radość – Miłosierdzie Boże. Człowiek jest radosny i szczęśliwy i co więcej trzeba… Śp. S. Józefa – Teresa cierpiała przed śmiercią, była niewidoma i co jakaś siostra przyszła do niej to słyszała: „O, jaka ja szczęśliwa”. Ludzie się użalali, że niewidoma, a ona mówiła: „Co?! A ja taka szczęśliwa! Pan Jezus zabrał oczy, bo Mu się spodobały”.
Ostatnio tak za mną chodzi: „Radujcie się Panu!”, „Ze wszystkiego się radujcie”, „ Pójdźcie z radością na spotkanie Pana”. No rzeczywiście biedni są ci co się tak zamartwiają i nie mają tej radości. A tu: „Radujcie się”- nic nie trzeba więcej. Pan Jezus wszędzie mówi o radości: „Nie smućcie się!”.
4. Wyszła Siostra zwycięsko z dwóch covidów. Jak to Siostra odczytuje?
Nie wyolbrzymiałam siebie. Ale tak pomyślałam: wszystkie chorujemy, ale ja jestem najstarsza… Jak siostra po ciężkim wypadku w tym czasie była w szpitalu, to mnie przeraziło, że może ona umrze, a ja stara będę żyć? I powiedziałam że lepiej, żeby mnie wziął a ją zostawił. Co Pan Jezus chce, tak będzie. Jak drugi raz było zapalenie płuc to się zastanawiałam: „No nie wiadomo co Pan Bóg będzie chciał”- to jest już życie na nitce. No i żyję bo Pan Jezus tak chciał.
5. Które chwile w zakonie najbardziej utkwiły Siostrze w pamięci?
Jak śp. Najdroższa Matka Fundatorka była chora przyszłam do jej celi, gdy leżała w łóżku. I ona mi rzekła: „No przykryj mnie. Widzisz – ja tak będę leżała w trumnie. No nie bój się – śmierć to jest taka zasłona co się spuszcza i zabiera cię do drugiego życia”. Byłam wtedy w nowicjacie, a pamiętam to do dziś. A inne sprawy? Nie myślałam o tym, tylko cieszę się, że jestem w Karmelu – w takim miejscu jakiego nigdzie się nie znajdzie. Gdy łaska Boża niesie, to wszystkie trudności pozostają poza człowiekiem.
6. Jak to jest obchodzić diamentowy jubileusz?
Jubileusz to ukoronowanie całego mojego życia w Karmelu. To taka pieczęć. Całe Niebo się pochyliło, cały świat przyniosłam do Bożego tronu. Tylu Świętych jest w Niebie i wszyscy byli obecni. Jak człowiek się starzeje, to widzi, że każdy ma swój odcień swojego życia. Tak jak św. Paweł – nie myślę o tym co za mną, ale pędzę do tego co przede mną. Trzeba mieć ufność. Na Mszy Św. Jubileuszowej chciałam, by zaśpiewano moją ulubioną pieśń: „Tylko w Twoim Miłosierdziu Boże mój nadzieja ma”. Jest olbrzymia wdzięczność. Tyle myśli teraz przychodzi.
7. Co może Siostra powiedzieć młodym dziewczętom, myślącym o drodze zakonnej?
Nie można zbyt długo się zastanawiać – jak mi nic nie wyjdzie, to wtedy wstąpię. Tak nie może być. To musi być z miłości do Jezusa. Z pragnieniem by Mu służyć. Wystarczy wziąć krzyż i nie oglądać się i pójść za Jezusem. Ostatnio na kazaniu kapłan powiedział: „Świętość nie jest w ramki oprawiona, ale to codzienna walka”. No współczesna mentalność jest trochę inna. A największy wróg, to wygoda – chce się mieć wszystko i przyjemność, a trzeba służyć i podjąć ofiarę z miłości do Jezusa i dusz.