Klasztor Niepokalanego Serca Maryi i św. Józefa istnieje w Zakopanem przeszło 70 lat. Początkowo była to niewielka willa, dopiero kolejne przebudowy pomogły dostosować mały, drewniany dom do życia mniszego. Niegdyś, nasz klasztor był umieszczony na pograniczu Zakopanego, wokoło roztaczały się piękne widoki na Tatry i pola. Z czasem, miasto zaczęło się rozrastać, a nasz dom z ogrodem otoczyły nowe budynki, bloki i ulice. Ukryte w centrum miasta, codziennie na nowo składamy w ofierze Bogu Ojcu nasze modlitwy, wysiłki, prace… cały nasz dzień.
W listopadzie 1944 roku. Jedna z karmelitanek bosych z Przemyśla otrzymała od swoich krewnych willę „Zakrzówek” przy ulicy Kościelnej w Zakopanem. Kiedy siostry z Łodzi przyjechały na fundację okazało się, że jeszcze zajmowali ją hitlerowcy. Niemieccy żołnierze pozwolili siostrom zatrzymać się w willi „Paryżanka”. W momencie wyzwolenia Zakopanego mniszki przeniosły się do swojego domu, który powoli przerobiły na klasztor. Pierwsze lata były bardzo trudne. Brakowało wszystkiego, żyło się w prawdziwym ubóstwie z dnia na dzień. W kronice zapisano nawet – z wielkiej wdzięczności – że „na Wielkanoc każda dostała po jednym jajku”.
Nasz klasztor stał się niewygodny dla komunistów. Koło nas w odległości kilku metrów, aby utrudnić nam życie, wybudowano szkołę i bloki mieszkalne. Zabrano pod budowę jednego z nich kawałek naszego ogrodu. Ponieważ nie chciałyśmy się zgodzić na oddanie ziemi, dlatego w czasie Mszy Świętej przyszli robotnicy i sami, bezprawnie przesunęli płot o kilkanaście metrów. Miałyśmy także propozycję, by osiedlić się w Bieszczadach, gdyż nasza obecność bardzo przeszkadzała tym, dla których Bóg nie miał prawa istnieć. Z drugiej strony doświadczałyśmy i doświadczamy dużej życzliwości ze strony mieszkańców i zawsze możemy liczyć na ich pomoc.
W dawnej Czechosłowacji wiele osób nie miało szans, by pójść za głosem powołania. Jednak od roku 1990 można już było otwarcie praktykować wiarę. Gdy przyszła wolność, wielu postanowiło odpowiedzieć na Boże wezwanie. Na Słowacji nie było Karmelu, więc kandydatki zaczęły się zgłaszać do polskich klasztorów. Pojawił się problem z zorganizowaniem formacji dla nich. Najpierw miałyśmy propozycję, by pojechać do Barii we Włoszech, by wspomóc tamtejszą wspólnotę, a jednocześnie utworzyć tam Nowicjat dla Słowaczek. Ostatecznie nasz klasztor zdecydował się na przyjmowanie dziewcząt ze Słowacji. W 1990 roku wstąpiła pierwsza kandydatka. Po niedługim czasie rozpoczęła się budowa klasztoru na Słowacji w Koszycach. W 1995 roku pojechało na fundację dziewięć Słowaczek nowicjuszek i cztery Polki po profesji wieczystej.